poniedziałek, 6 lutego 2012

Sesji ciąg dalszy.

Witajcie w ten słoneczno-mroźny dzień :) Jak nietrudno można się domyślić po tytule moja sesja wciąż trwa... Biochemia dzięki giełdom zaliczona, POP [czyt. podstawy opieki położniczej] również, genetyka wciąż nie wiadomo, a jeszcze dzisiaj do grona niewiadomych dołączyła psychologia - mój jedyny egzamin w tej sesji, a jednocześnie przedmiot, na którym najwięcej naściemniałam. Zobaczymy co z tego wyniknie. Mam jednak cichą nadzieję, że pan profesor się nade mną zlituje i mi te moje dziwne (nie wiem nawet czy na temat...) wywody zaliczy. Fajnie by było ;P No a jutro techniki [czyt. techniki położnicze i prowadzenie porodu], na których zapewne będzie bon w postaci leków...
Jak mi się uczyć odechciało w środę, tak do dnia dzisiejszego jeszcze chęci do tego mi nie powróciły, co skutkuje tym, że siedzę nad notatkami i "bujam w obłokach". Pewnie gdybym cały ten czas kiedy jestem myślami gdzie indziej poświęciła na coś więcej niż tylko patrzenie w notatki, to efekty mojej nauki byłyby znacznie lepsze. Niestety nie potrafię się skupić, zbyt wiele myśli krąży po mojej głowie. A żeby było ciekawiej to ciągle wymyślam sobie jakieś nowe zajęcia. Już mało brakowało, a zamiast jutro zabrałabym się dzisiaj za sprzątanie. W końcu po co mam jutro marnować czas skoro mogłabym to zrobić dzisiaj i jutro szybciej pojechać do domu ;D Ostatecznie mój rozum i chęci poszły na kompromis i za sprzątanie biorę się jutro, ale za to dzisiaj idę na zakupy. Jeszcze nie wiem co chcę kupić, ale idę, tak trochę pod pretekstem wybrania pieniędzy z bankomatu, bo przecież bez nich nie będę miała jak jechać do domu, a w autobusie kartą raczej nie zapłacę. Może przy okazji po drodze spotkam natchnienie, które zmobilizuje mnie do nauki :)
No więc kończę - techniki wzywają! Ale spokojnie, najpierw jeszcze bankomat, zakupy, obiad...

Od nadmiaru nauki chyba padło mi na głowę... Niedobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz