Muszę się pochwalić, ponieważ dobiega końca tydzień obfitujący w dość ważne dla mnie sukcesy. Pierwszym z nich i najważniejszym jest fakt, że uporałam się w końcu z zaległościami z fizjologii, obyło się bez komisa i tym samym I semestr mogę uznać za zamknięty (chociaż jego dopełnieniem będzie jeszcze wpis w indeksie) :) Drugim natomiast udana moja pierwsza próba pobrania krwi. Jeszcze trochę i tak pokocham iniekcje, że nawet wkłucia dożylne będą mi niestraszne :P
Poza tym mieliśmy w tym tygodniu okazję przekonać się jak tak naprawdę wyglądają zajęcia z pedagogiki, o której co nieco już wcześniej słyszeliśmy. Powiem... tzn. napiszę tylko jedno - babka ma zdecydowanie nierówno pod sufitem i już się jej boję. Były też pierwsze ćwiczenia z farmakologii, a gościa teksty po prostu powalające. Przykład: "piznąć w dupę szczeniaka..." - to w odniesieniu do tematu ADHD oraz takie typu "...i szkodzi na oko, głowę, na penisa". Krótko mówiąc - wesoło ;)
Ostatecznie koło z anatomii zaliczyłam, a z POPu przełożyłyśmy na przyszły tydzień, więc wypadałoby się dobrze do niego przygotować. Żeby tak kolorowo nie było, to oprócz tego mamy jeszcze kolokwium z fizjologii. Tak, to byłoby zbyt piękne gdybym mogła sobie choć trochę od tego przedmiotu odpocząć. No i oczywiście jeszcze teraz siedzę i tworzę pracę z samokształcenia, bo w ciągu minionego tygodnia praktycznie nic w ich kierunku nie zrobiłam. Z POPu już kończę, za to z technik jestem daleko w polu. A tak w razie gdyby mi się nudziło i nie miałabym na co spożytkować nadmiar wolnego czasu, to pani z parazytologii się już o to zatroszczyła i wpadła na genialny pomysł, że na wtorek mamy przynieść zeszyty z rysunkami preparatów, które oglądaliśmy pod mikroskopem. Muszę coś wykombinować żeby to zaliczyć, tylko jeszcze nie jestem tak do końca pewna co ;P W chwili obecnej mam jednak ważniejsze sprawy na głowie, więc parazytki schodzą na dalszy plan, a ja biorę się dalej za to samokształcenie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz